5 błędów, które na pewno są obecne w Twoich tekstach

webwriting

Postanowiłam napisać post o tym, co widuję w tekstach, które otrzymuję do redakcji. Przewijają się w nich standardowe błędy, których świadomość, pozwoli Ci tworzyć dużo lepsze treści. Jednocześnie zachęcam Cię do podjęcia wyzwania, jakim jest samodzielne pisanie. Copywriter może wyręczyć Cię, jeśli masz stronę firmową i potrzebujesz sprawnie operującego słowem marketingowca, a w Twojej branży liczy się skuteczna sprzedaż. Jeśli jednak prowadzisz bloga lub posiadasz swój tematyczny fanpage, to ich zawartość powinna być spójna z Twoim własnym stylem. A żeby robić to dobrze, musisz wiedzieć, czego należy unikać w webwritingu. 



Przejdziemy zaraz do 5 najczęściej popełnianych błędów, które prawdopodobnie nieświadomie powtarzasz w artykułach, które lądują na Twoim www, w social mediach, a może i nawet podczas rozmów, które prowadzisz w sieci. Nie martw się jednak, bo każdy z tych nawyków pomogę Ci wyeliminować tak, byś nie powtarzał/a ich w przyszłości. 

Błąd nr 1: Za dużo pisania o sobie

To chyba największy zniechęcacz wszech czasów. Czytelnicy sięgają po konkretne artykuły, bo chcą zyskać wiedzę na dany temat (tak, jak Ty w tej chwili). Żeby lepiej to nakreślić, wyobraźmy sobie następującą sytuację:
Szukasz informacji o tym, jak dobrze pisać, trafiasz na moją stronę, a tu nagle wyskakuję Ci z wywodem o tym, jakie to mam 3 wspaniałe, czarne koty i przytaczam tysiąc prześmiesznych (pewnie tylko wg mnie) historyjek na ich temat. O ile najpierw mogłoby to być nieirytujące, o tyle po dłuższej chwili prawdopodobnie użyłbyś/łabyś krzyżyka w tej zakładce przeglądarki. No, bo kto lubi czytać o „najwspanialszych i najlepszych” wydarzeniach z życia drugiej osoby, gdy ma czas przeznaczony na zebranie konkretnej wiedzy? 

A jeszcze gorsze są litanie ludzi wiecznie uciśnionych, niezadowolonych z życia i narzekających. Ja rozumiem, że niektórzy mają potrzebę dzielenia się swoimi przeżyciami, ale nie trzeba robić tego na forum całego świata. Bo tak, internet tam właśnie trafia. Drugim aspektem pisania o sobie, powiązanym z powyższym jest to, żeby się za to później nie wstydzić. 

Ale do rzeczy, większość użytkowników w sieci, przegrzebuje ją, by znaleźć potrzebne informacje, rozwiązania na swoje problemy i rady do zastosowania w sytuacjach, w jakich się znaleźli. Może to druzgocące, co napiszę, ale nie interesujesz ich Ty (liczba celebrytów jest ograniczona). Dla czytelników ważna jest wartość, jaką możesz przekazać. Dlatego w swoich postach skupiaj się na potrzebach i rozwiązaniach potrzebnych odbiorcy. Kiedy czytelnik trafia na Twoją stronę, musi czuć, że to on jest najważniejszy. 

Błąd nr 2: Ogólny nadmiar

Więcej nie oznacza lepiej. Jeśli nie masz o czym więcej pisać, nie przeciągaj tego w nieskończoność. Ja wiem, że pozycjonowanie wymaga dłuższych tekstów, ale na litość boską, nie ma nic gorszego na stronach internetowych od lania wody, a czasami widuję i słowotokowe wodospady. 

Na pewno kojarzysz te słabe portale, które bazują na ściąganiu czytelników chwytliwymi nagłówkami, pod którymi kryje się treść w kółko o tym samym. Przepraszam za wyrażenie, ale pitoleniem nie przyciągniesz grona odbiorców. Pojawią się na chwilę, a jak się zorientują, że Twoje teksty można by skrócić do 2 treściwych zdań, będą omijać Cię szerokim łukiem, bo poczują się oszukani.

W ostatnich latach przeprowadzono ogromną liczbę badań, z których wniosek był jeden: w internecie sprawdzają się teksty rzeczowe i krótkie, a te długie są czytane tylko jeżeli niosą w sobie faktyczną wartość użytkową.

Błąd nr 3: Zagmatwanie i przesycenie wyrażeniami specjalistycznymi

Jeżeli znasz się bardzo dobrze na tym, o czym piszesz, to chwała Ci za to, ale nie zapominaj, że tworzysz dla tych, którzy są na etapie poszukiwań. Inaczej nie trafiliby oni na Twoją stronę. Miej więc litość i nie przesadzaj z fachowym słownictwem. Wiadomo, są rzeczy, o których bez użycia zwrotów, którymi biegle posługują się specjaliści, nie da się napisać. Jeśli takich używasz, to po prostu je tłumacz. I po kłopocie!


Większość osób, która trafi na Twoją witrynę, nie zna się na tym, w czym Ty jesteś ekspertem. Oczywiście wiedzę swoich czytelników ustalasz, targetując swoją grupę odbiorców, ale pamiętaj, że nie będą nimi specjaliści równi Tobie. Tym, dopiero zabierającym się za tematykę, którą poruszasz na swojej stronie, przeładowanie fachowym słownictwem będzie przeszkadzało w zrozumieniu treści. Wywoła to także zniechęcenie, poczucie zlekceważenia potrzeb i szybki odwrót (tak, znów kliknięcie krzyżyka na karcie w przeglądarce). 

Branżowe słownictwo stosuj z umiarem. Wprowadzaj je subtelnie i tak, by każdy mógł zrozumieć, o czym piszesz. Nie pozwól, by użytkownicy, którzy trafią na Twój profil, poczuli się jak ktoś gorszy. Przecież to ostatnie, czego byś chciał/a. 

Błąd nr 4: Zapominanie o tym, kim jest Twój odbiorca

Pisząc teksty po pierwsze myśl o tym, co liczy się w odczuciu Twoich odbiorców. Tak, po raz kolejny okazuje się, że niezwykle ważne jest byś znał/a swoją grupę docelową i jej potrzeby. Wiedza na ten temat przyda Ci się również wtedy, kiedy postanowisz się reklamować. W kampaniach marketingowych szczególnie ważne jest skonkretyzowanie odbiorców. 

Jeśli nie masz ściśle określonego obrazu swojego czytelnika, tak naprawdę piszesz do nikogo, a w copy- i webwritingu chodzi o nawiązanie nici porozumienia i relacji autor-czytelnik. Jest to również filar sprzedaży online. Warto o tym pamiętać, jeśli masz w planach podążanie w tym kierunku. 

webwriting

Błąd nr 5: brak klarownych komunikatów i CTA

Zamieszczasz tekst, przekazujesz w nim wartość, odbiorca chętnie go czyta i co dalej? Musi on wiedzieć, co ma zrobić następnie. Z tego powodu każdy post i artykuł powinien mieć jasny cel. Dobrze jest też dorzucić przyciski CTA, choć nie zawsze jest to możliwe i nie należy doklejać ich na siłę. 

Ok, o ile chcesz, żeby po przeczytaniu tekstu o samomotywacji ludzie do Ciebie dzwonili z prośbą o poradę, zamieszczasz przycisk „Zadzwoń”, ale jeśli zamieszczasz treść edukacyjną, bez produktu do sprzedaży, po co wklejać tam „Kup teraz”? Widziałam i takie strony, na których bezmyślnie powielane są wytyczne, kompletnie niepasujące do przekazu. Stosuj więc CTA z głową. 

Ich alternatywą są komunikaty i nawoływania do działania. Nie mam nic do nich, pod warunkiem, że są spójne z postem lub artykułem. To znaczy, że warto je stosować, kiedy poruszony na stronie temat ma szansę sprowokować dyskusję w komentarzach.

Zamieszczanie nawołania „Daj znać w komentarzu, co o tym myślisz” pod artykułem o aparatach szparkowych u jednoliściennych jest niedorzeczne i śmieszne. Bo co można myśleć o aparatach szparkowych? „Fajnie, że są, no i super, mhm”. Rozumiesz, o co mi chodzi? Wszelkie wezwania do akcji muszą być podparte możliwością reakcji na tekst, a nie wstawione byleby były. 

W social mediach stosowanie nawoływań do akcji jest bardziej powszechne, ale dlatego, że tam treści są krótsze i przez to tylko zaczepiające o daną tematykę. Dlatego łatwiej jest wywołać dyskusję w komentarzach, bo pozostawia się większe pole do popisu dla czytelnika. W takim przypadku dobrym wyjściem jest przypomnienie pod koniec posta, że czekasz na kontrargumenty albo jesteś ciekawy/a, jakie zdanie na dany temat mają inni. Media społecznościowe z założenia służą do komunikacji i np. o lajkach wszyscy wiedzą, ale jeśli o nie poprosisz, będzie ich znacznie więcej. 


To tyle o najczęściej popełnianych w tekstach webwritingowych błędach. Głęboko wierzę w to, że szybko się ich wyzbędziesz. Jeśli nie do końca odnajdujesz się jeszcze w tej tematyce, polecam Ci artykuł Webwriting - czym to się różni od copywritingu?




Grafiki pochodzą z freepika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz